wtorek, 29 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ CZWARTY


            Wyszli z zaułka, niedaleko domu Hermiony i Rona. Ruszyli szybkim krokiem, by nie wzbudzać podejrzeń.

- Są prawdopodobnie w salonie – powiedział Harry. – George, Bill, wy wchodzicie ze mną od hollu. Gin i Fred od kuchni. – skinęli głowami i przyśpieszyli.

Stanęli przed furtką. Zamknięta.

- Alohomora – wyszeptała Ginny. Pchnęła ją i szybko przemknęli do drzwi wejściowych. Również zamknięte.

- Gin trzymasz się z tyłu – szepnął Harry. – Alohomora.

            Weszli do środka po cichu. Hermiona leżała przy kominku wijąc się z bólu, a nad nią stał Ron celując w nią różdżką.

- Crucio! – krzyknął. Hermiona nie dając mu satysfakcji, nie krzyknęła, przygryzając jedynie wargę. – Albo mnie posłuchasz albo…

- … albo co? Rzucisz Avadę? Phy. Jesteś zbyt słaby. – powiedziała słabym głosem brązowowłosa.

- Sectumsempra! Crucio! – krzyknął rozwścieczony mężczyzna. Obrócił się z wyciągniętą różdżką w stronę braci i przyjaciela. – Expulso! – krzyknął, a siła zaklęcia odrzuciała mężczyzn.

- Drętwota! – rzuciał w odwróconego tyłem brata George. – Experliarmus.

            Ron stał na środku pokoju, rozbrojony.

- Poddaj się. – powiedział Harry stojąc za Rudym z wyciągniętą różdzką.

- Ha ha. Accio różdżka. Ciao. – powiedział Ron, po czym się deportował. Mężczyźni natychmiast podbiegli do leżącej, zakrwawionej, nieprzytomnej Hermiony, nad którą klęczała Ginny.

- Co z nią? – spytał się Harry, pochylając się nad kobietami.

- Słaby puls. Fred, ty teleportujesz się z nami do Nory, a wy zabierzcie jakieś rzeczy Herm i Hugha. – powiedziała, po czym chwyciła za rękę przyjaciółkę i brata, po czym teleportowali się do Nory. Mężczyźni za pomocą paru machnięć różdżkami, spakowali kobietę i dziecko. Razem z paroma torbami, po kilku minutach teleportowali się do Nory.

 

***

- O Boże – krzyknęła pani Weasley widząc zmaltretowaną kobietę.

            Szybko przenieśli ją do pokoju gościnnego na pierwszym piętrze, dawnego pokoju Ginny. Przez godzinę pani Weasley, Ginny i Fleur wykonywały nad brązowowłosąjakieś zaklęcia. Kiedy ta odzyskała przytomność podały jej eliksir Szkielet–Wzro, bo miała złamaną rękę, Wiggenowy, Spokoju i Słodkiego Snu – dawkę na kilka godzin.

            Po godzinie Fleur i pani Weasley wyszły, a Gin została, by móc doglądać przyjaciółki.

- Co z nią? – spytał Harry, kiedy w zasięgu jego wzroku pojawiła się pani Weasley z Fleur.

- Co z mamusią? – spytał mały Hugh schodząc z kanapy podbiegł do babci.

            Kobieta wzięłą go na ręce i usiadła przy kuchennym stole.

- Hugh, mama jest bardzo słaba i nie możesz jej denerwować… – zaczęła.

- Ale moge do nej wejść? – spytał z maślanym wzrokiem.

- …ona teraz śpi…

- …Ale plose

- Dobrze. Harry, zaprowadzisz go…?

- Ok. Chodź mały. – odpowiedział mężczyzna. Wziął chłopca na ręce i wyszedł z pomieszczenia.

            Szli po schodach niemalże bezszelestnie. Po cichu otworzył drzwi i weszli do pokoju. Hermiona spała, a Ginny siedziała koło niej czytając książkę.

- Co z nią? – spytał szeptem Wybraniec jak najciszej jak umiał, by chłopiec nie usłyszał.

- Dostała dużą ilością Cruciatusów, lekką Sectusemprą, ma złamaną rękę i …  – urwała, widząc, że mały na nią patrzy.

- Ciociu, kiedy mama się obudzi? – spytał zmartwiony.

- Za parę godzin. – odpowiedziała.

- Ale ona pzezyje? Nie umze? Prawda? – spytał.

- Przeżyje. – odpowiedziała ze stoickim spokojem. – Idź coś zjedz albo pobaw się z Lily. Zawołam cię jak mama się obudzi.

- Dobze. – odpowiedział i wyszedł, a zaraz za nim Harry.

            Ruda poprawiła kołdrę przyjaciółki. Transmutowała sobie krzesło w wygodny, czerwony fotel i niczym Panna-Wiem-Wszystko pogrążyła się w lekturze.

 

***

            Dwie godziny później

            Panią Potter od ksiązki oderwało cichy kaszel. Spojrzała na przyjaciółkę, a ta w tej samej chwili otworzyła oczy.

- Jak się czujesz? – spytała Ruda.

- Dobrze. – odpowiedziała słabym głosem. – Co z Hughem?

- Okej. Ciągle pyta o ciebie.

Obie kobiety lekko się uśmiechnęły.

- A z …  – zaczęła Hermiona kładąc rękę na brzuchu.

- Z dzieckiem jest wszystko dobrze. – odpowiedziała cichym głosem rudowłosa.

- A kto wie, że…?

- Ja, mama i Fleur. A on wie?

- Nie… i nie może... – zaczęła brązowowłosa

- …się dowiedzieć.

            Nastała cisza, którą przerwało wejście małego Hugha.

- Hugho? – spytała słabym głosem Hermiona nie podnosząc się z łóżka.

- Mama! – podbiegł malec i przytulił się do kobiety. – Jak sie cujes?

- Dobrze. A ty? – powiedziała lekko się uśmiechając

- Nic mi ne jest.

2 komentarze:

  1. Mam nadzieję, że wszystko będzie ok i Hermiona ułoży sobie zycie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gisia ma racje ^^.pysia

    OdpowiedzUsuń