piątek, 28 listopada 2014

ROZDZIAŁ ÓSMY

Na początku przepraszam. Pisałam, że rozdział wstawie dawno temu, a jest dziś. Na pocieszenie mogę poinformować, że napisałam już rozdział dziewiąty i prawie cały dziesiąty. Jedynie jest kwestią czasu, kiedy je wstawie. Najwięcej czasu schodzi bowiem na przepisywanie z kartek na komputer... Nie wiem kiedy wstawie następny. Liczę na motywację :)
~~*~~
 
            Draco, Hermiona , Hugho i siostry Patil wypadli z kominka w salonie Malfoy Manor. Gospodarz rozejrzał się, czy wszyscy cali i jakby nigdy nic wyszedł z pomieszczenia.
- Mamo, co się stało? – spytał chłopiec.
- Hugho, później mama ci wyjaśni – ubiegł kobietę bondwłosy były Ślizgom stojący w przejściu między salonem a kuchnią. – Jesteście głodni? – spytał wszystkich.
- Yhm. – mruknął nieśmiało rudowłosy chłopiec tuląc się do rodzicielki.
- Accio pięć talerzyków, accio talerze z kanapkami. – przywołał mężczyzna naczynia i postawił na stole. Chłopiec niemalże „rzucił” się na jedzenie, a za nim ruszyły bliźniaczki.  –No, Granger. Jedz. Nic nie dosypałem,… chyba. – zażartował.
Brązowowłosa zmroziła go wzrokiem, niepewnie usiadła obok synka i zaczęła jeść. W jej ślady poszedł również Draco. Jedli w ciszy, aż malec zaczął się nudzić.
- Mamo, nudzę się.
- A co chcesz robić?
- Pocytac!
- O Boże, Granger, coś ty z tym dzieckiem zrobiła! – wtrącił się Malfoy.
- Nic. – odpowiedziała kobieta, po czym zwróciła się do syna. – A co chciałbyś poczytać?
- Historie Hogwartu.
- Ja pier***e… – przeklnął blondyn.
- Malfoy! Wyrażaj się przy dziecku – upomniały go siostry Patil.
- Mamusiu, a co to znaczy? – spytał się chłopiec.
- To takie brzydkie słowo, którego nie możesz powtarzać. – wyjaśniła mu brązowowłosa.
- Dobze.
- A może chcesz polatać na miotle? – zapytał chłopca mężczyzna.
- Nieee! To niebezpieczne! – odpowiedział chłopiec, na co jego mama się uśmiechnęła, a mężczyźnie oczy wyszły z orbit.
- Granger! Tyś go zmarnowała! – krzyknął były szukający Slytherinu w latach 1992-1998.
- Po prostu on tak uważa. Jest bardzo inteligentnym chłopcem.
- Granger!
- Mama ma inne nazwisko – chłopiec zwrócił mężczyźnie uwagę.
            Mężczyzna puścił tę uwagę mimo uszu.
- Macie godzinę dla siebie. Ja zrobię obchód.  Lepiej nie wychodźcie na zewnątrz – rzucił i wyszedł z pomieszczenia.
- Co robimy? – spytała Padma.
- Nie wiem. Może pozwiedzamy dom? – zaproponowała jej siostra. – Co wy na to?
- Fajny pomysł. – powiedział chłopiec
- Ja wolę tu posiedzieć. – odpowiedziała Hermiona, mimowolnie spoglądając na rękę. Miała ona stąd złe wspomnienia… tortury Belli i napis „szlama”, którego  nie można usunąć w żaden sposób.
- To ty tu zostań, a ja pójde z ciociami, dobrze? – spytał Hugho. Do wszystkich znajomych rodziców mówił per „ciociu”, „wujku”.
- Dobrze kochanie.
            Po chwili została sama. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Salon bardzo się zmienił od jej ostatniej „wizyty”. Szare ściany zmieniły się w beżowe, a meble z mahoniowych w drewniane. Całość została ocieplona dodatkami w kolorze brązu – dywany, lampy… Dzięki temu, że Malfoyowie postanowili przejść  na stronę dobra, zmienili się. Przestali przywiązywać wagę do czystości krwi. Zaczęli również bardziej doceniać Mugoli oraz ich wynalazki. Pani Malfoy pokochała ubrania tychże projektantów. Natomiast mężczyźni zaczęli uwielbiać sprzęty RTV. W wszystkich sypialniach i salonach był kino domowe, radio, wieża stereo. Inną mugolską rzeczą, która urzekła mężczyzn to sport, a konkretnie piłka nożna. Tak jak mugole, choć nie lubili tego porównania, Draco z ojcem siadali w wakacje przed telewizorem i oglądali każdy mecz.
- Co Granger, gdzie bliźniaczki i malec? – „obudził” ją glos gospodarza.
- Poszli zwiedzić dom. – odpowiedziała kobieta patrząc w okno.
            W jego obecności czuła się dziwnie. Trudno było się jej przyzwyczaić do nowej sytuacji.
- A ty?
- Nie miałam ochoty. – odpowiedziała smutna, co blondyn od razu zauważył
- Hermionka, uśmiechnij się. – powiedział siadając obok kobiety. Zauważył, że kąciki jej ust lekko drgnęły ku górze. Siedzieli w ciszy. Hermiona wpatrywała się w kominek, a mężczyzna ukradkiem jej się przyglądał.
            Fascynowała go, nie mógł oderwać od niej wzroku. Ciągle o niej myślał. Bardzo się zmieniła od zakończenia szkoły, a nawet już wcześniej. Nabrała kobiecych kształtów, włosy lekko się wyprostowały, zęby nie były już tak odstające i rzucające się w oczy.
- Malfoy, możesz się na mnie  nie gapić? – przerwała jego rozmyślenia Hermiona.
            Nie zdążył nic nie odpowiedzieć, gdyż do pokoju wbiegł uśmiechnięty od ucha do ucha Hugho, a za nim szły siostry Patil. Chłopiec od razu podbiegł do mamy i usiadł między nią a blondynem. Bliźniaczki zajęły fotele naprzeciw kanapy.  Mężczyzna spojrzał na zegarek. Byli w Malfoy Manor już godzinę.
- Chodźcie, zaraz będziemy się przenosić do White Yorkshire Malfoy. – rzekł Draco wstając i podchodząc do kominka.
                        Kobieta lekko przytuliła synka i pogłaskała po główce. Kiedy wszyscy stali już przy kominku, każdy wziął trochę proszku Fiuu. Najpierw przeniosły się Padma i Parvati, a zaraz po nich Hugho, Hermiona i Draco.


niedziela, 12 października 2014

POWRACAM

Na wstępie chciałabym Was przeprosić za moją długą nieobecność... końcówka gimnazjum i trzeba było wziąć się do nauki... Dostałam się do mojego wymarzonego liceum. Teraz muszę zacząć się uczyć, bo ma ono wysoki poziom. Nowe rodziały będą, ale nieregularnie, choć postaram się by były raz na dwa tygodnie. Nowy postaram się wstawić w piątek.
Zapraszam też na mojego drugiego bloga z miniaturkami Miniaturki Da Mi
~Da Mi

niedziela, 6 lipca 2014

OGŁOSZENIE

Przepraszam za brak nowych notek. Nie mam pomysłu na to opowiadanie, więc na czas wakacji postanawiam tego bloga zawiesić. PRZEPRASZAM
Na pocieszenie założę drugiego bloga, gdzie będę wstawiać same miniaturki. Te z tego bloga przeniosę, a tu usunę.
Adres bloga z miniaturkami:
Miniaturki Da Mi.
Dziękuję cierpliwym za nienarzekanie. Dostałam się do mojego wymarzonego liceum!!!

piątek, 13 czerwca 2014

Miniaturka 2 "Dlaczego mi nic nie powiedziałaś?" cz.3

Oto część 3 z 4. Dziś o 20.00 na TVNie "Harry Potter i Komnata Tajemnic". Kto ogląda? Ja tak.
_______________________________________________________________

Miniaturka 2 "Dlaczego mi nic nie powiedziałaś?" cz.3
          Stanął przed drzwiami domu państwa Grangerów. Zapukał. Drzwi otworzyła mu ona.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? Dlaczego zniknęłaś? Szukałem Cię - wybuchnął.
- Wejdź. - powiedziała cicho. Wiedziała, że nie może dłużej tego ukrywać. Zaprowadziła go do salonu, gdzie siedzieli jej rodzice z wnukami.
- Mamo, tato zabierzcie dzieciaki do ogrodu.
          Grangerowie wymienili spojrzenia i zabrali wnuki bez słowa.
- Usiądźmy - rzekła wskazując kanapę, na której chwilę wcześniej siedzieli jej rodzice. Nie czekając na reakcję mężczyzny zajęła miejsce. - Może zacznę od początku.
- Ja myślę. - odpowiedział siadając obok brązowowłosej.
- Parę dni przed tym jak uciekłam w naszym mieszkaniu pojawił się twój ojciec. Kazał mi ciebie zostawić, bo w jego rodzinie nigdy nie było i nie będzie szlam. Nie zgodziłam się. Wtedy próbował mnie przekupić.
- Co?
- Nie przerywaj mi. Gdy powiedziałam, że cię kocham i nigdy cię nie zostawię, rzucił na mnie zaklęcie Blocklow*.
- Co to za zaklęcie?
- Powoduje ono to, że nie mogę się z tobą przebywać,  przytulać, całować, kochać. Inaczej będziemy odczuwać ból. Nie mogłam dopuścić, byś przeze mnie cierpiał. Spakowałam się i teleportowałam do rodziców. Następnego dnia dostałam mdłości. Mama zaciągnęła mnie do lekarza. Drugi miesiąc... Nie mogłam ci powiedzieć... nikomu. Rodzice mi pomogli. Wyjechałam do Glasgow do koleżanki. Tam urodziłam Narcy, Alexa i Sam. Potem wyjechałam do Stanów do ciotki na Florydę. Rok później wyjechałam do Nowego Jorku. Rzadko tu przyjeżdżałam. Częściej rodzice bywali u mnie. Udało mi się ukończyć studia aktorskie. Zaczęłam grać w filmach... małe epizodyczne role w wielkich produkcjach... - zakończyła. Płakała. Mężczyzna odruchowo ją przytulił, jednak nie czuł bólu... ciepło.
- Ojciec nie żyje od roku... - szepnął jej do ucha.
- Czyli zaklęcie już nie działa - skończyła ciszej. - Chcesz poznać swoje dzieci?
W odpowiedzi mężczyzna się uśmiechnął.
- Chwila?Sam?
- Samantha. Jest najmłodsza. Śpi na górze. - wyjaśniła. - Dzieciaki!
          Po chwili w salonie pojawiły się pięciolatki
- Mamo, ten pan to nasz tata? - wypaliła blondynka.
- Tak. - odpowiedziała kobieta.
- My go dziś widzieliśmy w parku.
- No tak. Byłem tam z kolegami.
- Jestem Narcyza Hermiona Malfoy.
- A ja Alexander Draco Malfoy.
- A ja Samantha Jean Maloy - dodała mała blondwłosa dziewczynka z brązowymi pasemkami o ciemnoniebieskich oczach.
________________________________________________________________________
Następna część już niedługo.
Accio komentarze! Accio pan Wena!

środa, 11 czerwca 2014

Miniaturka 2 "Dlaczego mi nic nie powiedziałaś?" cz.2

Oto część druga na cztery. Pan Wena jeszcze nie powrócił :(. Komentarze mile widziane:)
____________________________________________
"Dlaczego mi nic nie powiedziałaś?" cz.2
- Osz, kur*a. - powiedział Draco.
          To była Hermiona. Jego Hermiona. A dzieci... hm jakby ich mieszanka, czyli on jest ich ojcem. Ale dlaczego mu nic nie powiedziała? Dlaczego odeszła?
- Draco, ty to widziałeś? Ich? Ją?- zaczął delikatnie Zabini - Hermiona...
- Idziemy do Potterów - rozkazał blond włosy. Chwycił przyjaciół i teleportował na Grimmauld Place 12.
***~~*~***
          Zapukał do drzwi. Po chwili otworzył im Stworek.
- Dzień dobry. Do kogo panowie?
- Do Potterów - sarknął i nie czekając na zaproszenie wtargnął do mieszkania.
- Co ty tu robisz Malfoy? - zaczęła pani Potter
- Nie udawaj. Dlaczego Miona odeszła?
- Nie wiem.
- Gin, nie kłam. To w takim razie gdzie ona jest? - spytał. Przyjaciele nigdy go jeszcze go tak rozzłoszczonego nie widzieli. Rudowłosa nic nie odpowiedziała. Po chwili obok niej deportował się jej mąż.
- Czego chcesz Malfoy?
- Pytam się, co jest z Hermioną. Właśnie siedzimy sobie w parku, a tu nagle dwójka dzieci z starszym małżeństwem. Na oko pięć lat, a po chwili pojawia się pewna brązowowłosa,  a dzieci mówią do niej mamo.
          Potterowie nic nie odpowiedzieli. Nastała chwila niezręcznej ciszy.
- Ok. O wszystkim dowiedzieliśmy się  trzy lata temu. Wcześniej tylko pisaliśmy - w końcu zaczął Harry.
- Nie chciała byś dowiedział się o dzieciach. Po tym jak zniknęła, powiedziała rodzicom, że jest w ciąży. Oni jej pomogli wyjechać do Stanów. Teraz mieszka w Nowym Jorku..
- Ale dlaczego nic mi nie powiedziała?
- Nie wiem. Nam zabroniła komukolwiek mówić, a szczególnie tobie.W ciągu tych lat w Londynie bywała góra dwa razy do roku.
- A gdzie teraz jest? - spytał Malfoy
- Pewnie u rodziców... - wypalił Bliznowaty, po czym usłyszał tylko trzask aportacji. W przedpokoju Grimmauld Place 12 stali Potterowie, Zabini i Nott.

Ciąg dalszy nastąpi...
_________________________________________
Przepraszam, że krótko, ale chciałam jak najszybciej coś wstawić. Następna może w piątek? Licze na waszą opinię?

niedziela, 8 czerwca 2014

Miniaturka 2 "Dlaczego mi nic nie powiedziałaś?" cz.1

Macie kolejną miniaturkę (część 1/4). Nie wiem kiedy pojawi się rozdział, pan Wena zniknął. Może komentarzami zachęcicie go do powrotu :) ?Dziękuję za 500 wyświetleń.


Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?
          Siedziałem z Blaisem i Teodorem w ogródku jakieś mugolskiej kawiarni. Rozmawialiśmy. Teo od dwóch lat spotyka się z Pansy Parkinson, a Blaise ma narzeczoną Parvati Patil. Tylko ja, wielki arystokratyczny dupek, tak jak ONA mówiła, Draco Malfoy, wieczny kawaler od sześciu lat. Zostawiła mnie z dnia na dzień. Odeszła zostawiając list "Nie szukaj mnie" i tyle. Nic więcej. Tego dnia, kiedy spakowała się, wróciłem później niż zwykle. A dlaczego? Wybierałem pierścionek. Tak, tego dnia zamierzałem jej się oświadczyć, po roku związku. Zaczęliśmy chodzić ze sobą w siódmej klasie. Ukrywaliśmy to ze względu bezpieczeństwa... Ślizgon i Gryfonka, Śmierciożerca, niby szpieg Dumbledore'a, i członkini Zakonu Feniksa, przyjaciółka Wybrańca, Arystokrata czystej krwi i Szl... Mugolaczka. Jakby o tym dowiedziałby się Voldemort, zabiłby ją, a jak nie on to mój kochany ojczulek. A gdyby dowiedzieliby się ludzie ze szkoły, odrzuciliby ją. W szkole o nas wiedzieli tylko Drops, McGonagal, Diabeł, Teo i Ruda, jej przyjaciółka. Dopiero po II Wojnie o Hogwart ujawnilibyśmy się. Dwa tygodnie później już jej nie widziałem.
- Draco, rozmarzyłeś się? - usłyszałem głos Zabiniego
- Spadaj - burknąłem.
          Nagle koło nas przebiegła dwójka dzieci. Chłopiec i dziewczynka. Za nimi szło jakieś starsze małżeństwo.
- Babciu, kiedy będzie mama? - spytał chłopiec.
- Za godzinę.
- A możemy trochę poczarować? - spytała dziewczynka - Jedno zaklęcie? Dziadku?
- Nie. Mama mówiła, że nie możecie czarować wśród mugoli. A jakbyś nie zauważyła jesteśmy w zwykłej części Londynu. - pouczył wnuczkę dziadek.
- Ale...
- Narcy, daj spokój. - powiedział chłopiec
- Cicho bądź Alex.
- Sama bądź cicho. Jestem od ciebie straszy...
- ...o dziesięć minut. Babciu daj mi moją różdżkę.
- Nie Narcy. Jesteś zbyt mała by czarować bez dorosłego czarodzieja.
- Ale Alexander zna dużo zaklęć. To kujon.
- Ej.
- Koniec. - uciął rodzeństwu starszy pan. - Zakaz czarów. Tak powiedziała mama.
          Dzieci niezadowolone poszły na plac zabaw, a małżeństwo usiadło na ławce nieopodal.
- Draco, te dzieciaki mi kogoś przypominają. - wyrącił Nott.
          Dziewczynka - blondynka z kręconymi włosami i czekoladowymi oczami. Chłopiec - oczy błękitnoszare, włosy brązowe i proste. Kujon, jak powiedziała dziewczynka. Rozrabiara, sądząc po jej zachowaniu. Dziadkowie chyba mugole. Bliźniaki na oko pięć lat, a sześć lat temu ONA odeszła... To niemożliwe.
          Nagle zza rogu wyszła pewna brązowowłosa kobieta.
- Mama! - krzyknęły dzieci.
- O cześć Hermionko - rzekł mężczyzna, po czym wszyscy udali się na pobliski parking, skąd odjechali czarnym BMW.
 
Ciąg dalszy nastąpi...

wtorek, 3 czerwca 2014

Miniaturka 1. "Mój bohater"

Na wstępie chciałabym Was przeprosić za moją małą aktywność. Nie chce zasłaniać się szkołą, znowu, ale nie chcę kłamać. Za dużo nauki. Nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział, ale w niedziele naszło mnie na pisanie miniaturek. Dziś macie jedną, moją pierwszą. Jest ona zupełnie nie związana z opowiadaniem. Przeczytajcie i oceńcie w komentarzach - wspomóżcie ubogiego pana Wenę.
-------------------------------
MÓJ BOHATER
          Siedzę na cmentarzu przy jego grobie. Zginął tak młodo... za młodo, jako bohater. Uratował mnie, moich rodziców, swoją matkę. Sam nie zdążył.
          Było  to 27 września 1998 roku. Razem z moimi rodzicami byliśmy na obiedzie u jego matki. Po posiłku usiedliśmy w salonie i zaczęliśmy oglądać zdjęcia z Jego dzieciństwa... On robiący pierwsze kroki, ... On na nocniku, ... On w pajacyku, w chodziku, ... na pierwszej miotle... Na wszystkich ruchomych fotografiach z Narcyzą lub skrzatami. Nigdy z ojcem. Mimo wszystko wyrósł na wspaniałego mężczyznę. 
          Następnie poszliśmy do ogrodu. Usiedliśmy w altance przy różach. Urwał jeden kwiat i wplótł mi we włosy. Spojrzałam na zegarek... piętnasta dwadzieścia jeden. Podnoszę głowę i lekko się uśmiecham, na co on całuje mnie w policzek. On patrzy na zegarek, minutę po mnie. Nagle wyciąga on z kieszeni coś i klęka...
- Hermiono Jean Granger, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? - pyta rumieniąc się. Wyglądał tak niewinnie, tak uroczo.
- Tak - odpowiadam. On wkłada mi na palec pierścionek dwudziestokaratowy z rubinem i całuje... namiętnie i stanowczo, ale delikatnie.
          Nasi rodzice, to znaczy moi i jego mama uśmiechali się, ciesząc naszym szczęściem. Nagle zadzwonił telefon. Jego telefon.
- Halo. Tak. O kurwa... - rozłączył się - Do domu. Wszyscy - rzucił ciągnąc mnie za sobą. Był zdenerwowany, lecz starał się to ukryć. Kiedy weszliśmy do środka zabarykadował drzwi i okna, nałożył na rezydencję zaklęcia ochronne.
- Co się dzieje? - spytałam
- Ojciec uciekł z Azkabanu. Teleportujecie się do Ministerstwa. Tam przejmą was Potter i Weasley.
- Co?! A ty? Chcesz tu zostać?! - zaczęłam na Niego krzyczeć.
- Ty idziesz, ja muszę zostać. Mamo, zabierz już Grangerów, chcę chwilę porozmawiać z Mionką.
Narcyza chwyciła za ręce moich rodziców i się teleportowała.
-Hermiono, musisz uciekać. Lada chwila on tu będzie, a nie wiadomo kiedy pojawią się aurorzy. To była masowa ucieczka. Pamiętaj, kocham Cię. - skończył jakby chciał się pożegnać. Po chwili drzwi upadły z hukiem. Mój Draco... Popchnął mnie do kominka, rzucił proszek krzycząc "Ministerstwo". Ostatnie, co widziałam, to lecące zielone światło ku Niemu.
          W Ministerstwie czekali na mnie rodzice, Narcyza, Harry i Ron. Coś mówili, ale nie słyszałam ich. Byłam jak w letargu. Pamiętam, że wtuliłam się w mamę. Płakałam, a oni próbowali mnie uspokoić. Pytali, co się stało. Nic nie mówiłam, zalewając się kolejną falą łez. Chłopcy zabrali nas so jakiegoś pokoju. Stały tam dwie kanapy, parę foteli, barek. Położyłam się na jednej z sof na kolanach mamy.
- Napij się. - powiedział Ron podając szklankę z bursztynową cieczą.
- Co to? - spytałam cicho.
- Ognista.
- Nie mogę. Jestem w ciąży - i kolejna fala łez spływała po moich policzkach.
          Od tego dnia minęło pół roku. Miesiąc temu urodziłam Olivię Hermionę Katelynn Malfoy. W rozmowach wiele razy mówił, że jak będziemy mieli dziecko to chce, by nazywało się Olivia lub Marcus. Chciał też, by drugie imię dziecko odziedziczyło po którymś z nas. Katelynn po koleżance, która nas zeswatała. Zaczęliśmy bowiem spotykać się w wakacje, po szóstej klasie. W siódmej ze względów bezpieczeństwa ukrywaliśmy nasz związek, lecz spotykaliśmy się potajemnie.
          Olivia to wykapany tata. Blond włosy, blada cera. Mimo że to niemowlak już pokazuje nocami jego charakterek. Po mnie ma jedynie oczy...  jak mawiał... czekoladki.
          Spoglądam jeszcze raz na nagrobek.
Draco Lucjusz Malfoy
ur. 5 czerwca 1980
zm. 27 października 1998
Zginął jako bohater
          A w myślach dopowiadam... "Mój bohater"
 
-------------------------------
I jak? Oceńcie!