Ginewra
odrabiała lekcje z córką Lily Molly w Norze. Harry, Bill, bliźniaki i pan
Weasley siedzieli w salonie pogrążeni w rozmowie o zbliżających się
Mistrzostwach Quiditcha. Fleur i pani Weasley przygotowywały kolację.
Nagle przez
otwarte okno wleciał Imbir – sówka Hermiony, która od razu zaczęła dzióbkiem
zaczepiać Harry’go, a potem Ginny. Ruda odwiązała kartkę, przeczytała i
zamarła.
- Harry zobacz. – podała Bliznowatemu kartkę. Ten szybko
przeczytał i na jego twarzy malował się strach o przyjaciółkę.
- Gin zostań. Pójdę.
– wstawał i szedł w stronę kominka, kiedy Gin zaprotestowała.
- Ja też idę. Mamo, zajmiesz się Lily?
- Tak, ale co się stało? – spytała pani Weasley. Harry podał
jej kartkę. Wziął żonę za rękę i ruszyli w stronę kominka.
- Pójdę z wami. – powiedział pan Weasley.
-Nie, damy sobie radę. – powiedziała Ruda wpychając męża do
kominka.
***
Potterowie
wyszli z kominka i od razu skierowali się do kuchni. Hermiona leżała bezwładnie
w kuchni z raną na głowie, a obok niej klęczał zapłakany Hugh. Harry
przyklęknął przy kobiecie, Gin zabrała małego do salonu.
Potter
najpierw zaczął od gojenia ran. Miała jedną z tyłu głowy, z której leciała
krew, oraz drugą, lekką, na ramieniu. Po zasklepieniu się tej pierwszej, zaczął
cucić kobietę.
- Herm, obudź się. – mówił spokojnie.
Po paru minutach kobieta się ocknęła. Od razu złapał ją atak
kaszlu.
- Podaj torebkę,… na stole… - powiedziała między atakami.
Mężczyzna podał jej torebkę, a ona wyjęła inhalator. Wciągnęła parę wdechów, po
czym jej oddech się wyrównał, pomógł jej usiąść na krześle.
- Co się stało, Herm? – spytał.
- Nic, przewróciłam się. Co z małym?
- Jest z Gin w salonie. On do nas napisał. – powiedział delikatnie
się uśmiechając.
Kobieta
odwzajemniła uśmiech. Próbowała wstać, lecz zakręciło jej się w głowie. Harry
podtrzymał ją i pomógł stanąć. Przeszli do salonu. Malec siedział na kolanach
cioci, płakał. Widząc mamę, podbiegł do niej, tuląc się.
Hermiona
usiadła na kanapie obok przyjaciółki.
- Hugh, poszukasz mojej różdżki? – spytała.
Malec pobiegł do wyczyszczonej już
kuchni i zaczął szukać.
- Mionka, co się stało? – spytała zatroskana Ginny.
- Mówiłam już Harry’mu, że się przewróciłam. – powiedziała.
- A gdzie Ron? – spytał Harry.
- Nie wiem, wyszedł gdzieś. Pewnie w pracy. – powiedziała.
Po chwili
Rudasek przyszedł z różdżką mamy i jej
podał.
- Mamusiu, a o co pokłóciłaś się z tatą? – spytał. Harry i
Ginny wymienili spojrzenia
- O nic takiego, skarbie. – odpowiedziała. – Idź do kuchni,
weź sobie czekoladowe żaby.
Malec już
szedł do kuchni, kiedy wyszedł z niej Ron. Malec zawrócił i pobiegł do mamy.
- O cześć. – rzucił widząc szwagra i siostrę. – Herm, nie
mówiłaś, że będziemy mieli gości.
- Hej. Mam sprawę dotyczącą Mistrzostw. – powiedział szybko
Harry
- Acha. To chodź do mnie. – odpowiedział mężczyzna. Obaj
wyszli.
Kobiety i Hugh
zostały same. Chłopiec siedział obok mamy, wtulając się w nią.
- Hermiona, co się dzieje? – spytała w pewnym momencie Ruda.
- Nic – odpowiedziała krótko.
- Kogo próbujesz oszukać. Przecież widzą, że między Tobą a
Ronem coś jest nie tak.
- Nieprawda. Wszystko w porządku. – skłamała.
- Herm, nie kłam. – powiedziała Gin tonem pani Weasley.
Gin nie zdążyła
nic więcej powiedzieć, gdyż do salonu
wszedł Ron i Harry.
- Gin, musimy już iść. – powiedział Harry. – Mama dzwoniła*,
że Lily zaczyna narzekać i płacze nie wiadomo czemu, a bliźniaki nie nadążają w
rozweselaniu jej.
- Ok. To pa Mionka. Pa Ron.
– powiedziała rozumiejąc podstęp. Potterowie weszli do kominka mówiąc „Nora”.
Weasleyowie zostali sami.
***
Potterowie
siedzieli przy stole w kuchni rodziców, rozmawiając z Billem, Fleur,
bliźniakami, Molly i Arthurem. Mała Lily spała na piętrze.
- No i jak spytałam się jej co się dzieje, zbyła mnie. –
skończyła Ginny.
- Mi nic Ron nie powiedział. Nie poruszałem tematu, bo był
podenerwowany. – powiedział Harry. – I wyczułem, że pił.
***
Ron, Hermiona
i Hugh zostali sami. Brązowowłosa stała z synkiem przy kominku, niedaleko
wejścia do kuchni, a Ron po przeciwnej stronie salonu. Kobieta za plecami
trzymała w pogotowiu różdżkę. Mężczyzna celował swoją w żonę.
- Hugh, idź do siebie. – Malec już chciał iść, kiedy…
- Zostajesz – powiedział Ron. – Czego oni chcieli?
Hermiona milczała.
- Mów! Expelliarmus! – krzyknął Ron cały czerwony ze złości.
Kobieta i Hugh wiedzieli, że mężczyzna zaraz wybuchnie. Chłopiec stojąc przy
kominku, zasłonięty przez matkę, sięgnął po trochę proszku Fiuu. Wszedł do
kominka ciągnąc matkę, lecz ta puściła go, jednak on już krzyknął „Nora” i
pojawił się w kominku dziadków, cały zapłakany.
***
Potterowie
siedzieli z rodzicami, bliźniakami, Fleur i Billem zastanawiając się, co się
dzieje w życiu Rona i Hermiony. Konwersację przerwał im huk z kominka. Na
podłodze przed nim leżał zapłakany Hugh. Molly od razu podbiegła do małego i
wzięła go na ręce. Wokoło nich już byli wszyscy zebrani.
- Co się stało? – spytała chłopca.
- No bo tata był zły… no i pytał sie po co byli u nas ciocia
i wujek… Mama miała… różdżkę, ale tata jej zablał,… a ja wziołem ploszek… no i
mama mnie wepchnęła. – wydukał płacząc.
- Zablokował kominek. – powiedział Harry, szef Biura Aurorów.
– Bill, Fred, George…
- Ok. – powiedzieli mężczyźni niemal jednocześnie.
- Ja też idę. – powiedziała Ginny.
- Nie. – powiedział Harry, ale widząc złe spojrzenie żony
zmienił zdanie. – Ale trzymasz się z tyłu. Tato, mamo, Fleur rzucie zaklęcia
ochronne, przepuszczające na hasło „Hogwart 1998”
Wszyscy
wyszli na zewnątrz. Harry, Bill, Fred, George i Ginny teleportowali się pod dom
Rona i Hermiony, a Molly, Arthur i Fleur zaczęli rzucać zaklęcia ochronne.
-------------------------------------------------------
* Pani Weasley nie nauczyła się korzystać z mugolskiego telefonu, co widzą wszyscy prócz Rona.
Zabić Rona!!!!
OdpowiedzUsuńRozdział super :)
Naprawdę niech ona od niego odjedzie!
Czekam na następny! Weny życzę :)
Hermiona powinna byc z Harrym. ^^.pysia
OdpowiedzUsuń