piątek, 30 maja 2014

ZNÓW NIE ROZDZIAŁ

Hej,
Przepraszam Was, że mnie długo nie było. NIE BIJCIE! NIE RZUCAJCIE AVAD, CRUCIATUSÓW, SEPTUMSEMPER. Zbliża się koniec roku, poprawianie ocen... Obiecuję, że dodam niedługo następną notkę.
Kto ogląda "Harry'go Pottera i Kamień Filozoficzny" na TVN? Ja tak.

czwartek, 8 maja 2014

ROZDZIAŁ SIÓDMY

Z dedykacją dla mojej siostry oraz BFF Pyśki
oraz wiernych czytelników
~~~~*~~~~
            Hermiona obudziła się przed południem, wyspana. Zwlokła się z łóżka i pobiegła do toalety. Mdłości. Potem wróciła do pokoju, by się ubrać. Zabrała kosmetyczkę, różdżkę i  ruszyła do łazienki.

            Po porannej toalecie, odesłała kosmetyczkę do pokoju, zeszła na dół do kuchni. Przy stole siedzieli jej rodzice, pani Weasley i Potterowie. O czymś rozmawiali. Widząc ją momentalnie zamilkli. O co chodzi? – pomyślała. Bez słowa usiadła do stołu. Po chwili z salonu wybiegły dzieci. Każde podbiegło do swojej mamy.

- Mama, znalazłem to na stole… - powiedział chłopiec i dał mamie kopertę. Kobieta wzięła ją do ręki, a chłopiec podszedł do dziadka. Wszyscy obserwowali brązowowłosą. Ta zaczęła czytać. Momentalnie do jej oczu zaczęły napływać łzy.

- Harry, możesz mi się nie włamywać do głowy? – wydukała zła.

- Mionka, ale… - zaczął mężczyzna.

- Daj mi spokój. Mogliście mi powiedzieć. – wybiegła zapłakana do ogrodu, zostawiając list na stole. Pan Granger wziął go do ręki i pośpiesznie przeczytał.

Hermiono,

Zdziwiło Cię wczorajsze, co? Twój kochany Ronuś Śmierciożercą? A właśnie, że tak. Jestem Śmierciożercą i jestem z tego dumny. Służę Mu z radością. A wiesz dlaczego? Czy Twoi przyjaciele Ci powiedzieli? Pewnie nie. Otóż… Jestem adoptowany. A wiesz, kim są moi prawdziwi rodzice? Eleonor z Lastrange i sam Tom Marvolo Riddle. Tak, moim ojcem jest sam Lord Voldemorta. A ty? Jesteś JEGO synową. Żoną syna Czarnego Pana. Matką JEGO wnuków.

Pamiętaj. Ode mnie się nie ucieka. Niedługo się pojawię. Jak pójdziesz ze mną będę łagodny.

Ronald Riddle

            Odrzucił kartkę i pobiegł za córką. Ta siedziała na tarasie. Płakała. Powoli podszedł do niej i objął ją.

- Hermionka, wszystko będzie dobrze.

- Ja się boję, o Hugha, o was…

- Nie musisz się martwić. Nic wam nie zrobi. Obiecuję. – usłyszała głos przyjaciela. Powoli odwróciła się i zobaczyła najbliższych.

            Wieczorem w Norze odbyło się zebranie Zakonu Feniksa, który został aktywowany. Swoją obecnością zaszczycili między innymi nauczyciele Hogwartu: Minerwa McGonagal, Rubeus Hagrid, Severus Snape*, Remus Lupin* z żoną Nimfadorą Tonks* i synkiem Teddym, Potterowie, Weasleyowie: Arthur i Molly, Charlie, Bill i Fleur,  George z żoną Angeliną (z.d. Johnson) i Fred z narzeczoną Alicją Spinnet,  Percy z żoną Audrey, Kingsley Shacklebolt, Aberforth Dumbledore oraz nowi członkowie: Neville Longbottom, Larry Foresue z Luną Lovegood, Seamus Finnigan, Lee Jordan, siostry Padma i Parvati Patil, Dean Thomas, Oliver Wood, Jean i Alexander Granger oraz Lucjusz i Narcyza Malfoy z synem Draconem. Hermiona z siostrą i dziećmi, Hughem, Lily, Teddym Tonks, i pociechami Billa i Fleur, George’a i Angeliny i Percy’go i Audrey, zostali po kolacji wysłani na góre.

            Mała kuchnia w Norze musiała zostać powiększona na blisko 50 osób. Urządzenie posiłku sprawiło pani Weasley wielką radość. Z pomocą Ginny, synowych, Alicji, Luny i sióstr Patil w godzinkę zrobiła jedzenie.

            Po kolacji Hermiona i Ashley chciały zostać na zebraniu, ale matka i pani Weasley wyperswadowały im to z głów – Ash, bo za młoda, a Mionce ze względu na jej stan. Młode Grangerówny niezadowolone skapitulowały i ruszyły na górę, zająć się dziećmi.

- On powrócił. Oto list skierowany do Hermony, który znalazł Hugho – zaczął pan Granger kładąc kartkę na stole, by każdy zapoznał się z jego treścią. Wcześniej każdy dowiedział się, że Ron był adoptowany.

- Jestem za ukryciem Herm i Hugha… - powiedział Potter

- Zaklęcie Fideliusa? – spytał ojciec brązowowłosej

- Tak.

            Zapadła cisza, którą przerwał huk. Wszyscy zerwali się z miejsc. Po chwili na dół zbiegła Ash z dziećmi i Hermiona. Postanowiono ich ewakuować w bezpieczne miejsce.

- Lucjusz, Arthur, Severus, Minerwa, bliźniaki, Harry, Bill, Charlie, Percy, Remus, Neville, Lee, Seamus, Thomas, Oliver, Kingsley i Aberforth i ja odwrócimy ich uwagę. Reszta grupami ucieka. Pierwsza: Nimfadora, Teddy, Hagrid, Audrey z dziećmi. Wy najpierw udacie się do Hogsmeade. Druga: Molly, Angelina  z dziećmi, Alicja, Luna i Larry. Wy do Doliny Godryka. Trzecia: Fluer  z dziećmi, Narcyza, Ginny z Lily, Jean i Ash do parku High Stone w Gold Coast. Jean wie gdzie to jest. Ostatnia: Draco, Hermiona, Hugh i siostry Patil do Malfoy Manor. Gdy upewnicie się, że nikt was nie ścigał, udacie się do willi „White Yorkshire Malfoy” w Walii. My ich zmylimy, a potem wszyscy się spotkamy w Walii. Grupy jesen i trzy teleportacja łączna, dwa i cztery przez kominek. – zarządził pan Granger

            Po chwili grup już nie było, a mężczyźni z McGonagal odpierali ataki śmierciożerców.

- Gdzie oni są?! – rozległ się wrzask Ronalda. Mierzył on w swojego dawnego opiekuna. Nie uzyskawszy odpowiedzi deportował się, a w jego ślady poszli inni Śmierciożercy.

Pozostali członkowie Zakonu Feniksa deportowali się najpierw w dowolnie wybrane przez siebie miejsce, a potem  do „White Yorkshire Malfoy”.
 
-----------------------------------------------------------------------------------
Oto nowy rozdział. Trochę krótki, ale nie chciałam was dłużej trzymać... w niepewności? Mam teraz dużo nauki (kończę gimnazjum), więc nie wiem kiedy pojawi się następny.

Nie rozdział...

Przepraszam Was za to, że nie wstawiłam NN. Dużo o sobie nie pisze, więc dodam o sobie sześć faktów:
1. Mam na  imię Dagmara.
2. Mam młodszą siostrę.
3. Mam 15 lat.
4. Mam psa - suczkę owczarka niemieckiego.
5.  Moje ulubione kolory to błękitny, czarny, jasnozielony, biały.
6. Jestem w trzeciej gimnazjum.

----------------------------
Nie wiem kiedy wstawie NN, bo mam dużo nauki, a kończe gimnazjum i muszę postarac się o świadectwo z czerwonym paskiem.

sobota, 3 maja 2014

ROZDZIAŁ SZÓSTY


            Nagle rozległo się bombardowanie tarcz ochraniających Norę. Drzwi z hukiem wyleciały z zawiasów. Weasleyowie, Potterowie i inni, prócz Grangerów,  z wyciągniętymi różdżkami… Do domu wszedli trzej Śmierciożercy.

- Witam, witam zebranych. – powiedział z szyderczym śmiechem ten na przodzie.

- Czego chcesz? – spytał spokojnie pan Granger.

- Oj Aleksandrze, witaj. Przemyślałeś może propozycję Czarnego Pana? Czy chcesz…?

- Już dałem odpowiedź. NIE. Nigdy nie będę taki jak wy – ostatnie słowa wprost wypluł.

Śmierciożercy zdjęli maski. Z tyłu stali Blaise Zabini i Augustus Rookwood. Na przodzie stał… Ron.

- Zdziwieni? – spytał z szyderczym uśmiechem – Wiesz, że nam się… nie odmawia. A ty – wskazał na syna. – Podejdź tu. – Chłopiec nie ruszył się, a  Lucjusz przysłonił chłopca.

- Zostaw go. To tylko dziecko. – powiedział Alexander.

- Pamiętasz twój ostatni pojedynek z NIM? A co on ci odebrał? – spytał Ron szyderczo. Pan Granger nie odpowiadał. – Trzymaj. – rzucił mu … różdżkę.

            Mężczyzna z łatwością ją złapał, jakby kiedyś był szukającym.

- Ruszaj się Ron, nudzi mi się. – wtrącił Rookwood niby od niechcenia z uśmieszkiem. – Głodny jestem.

- Zaczekaj. Herm, co ty chcesz osiągnąć? – zaczął. – Wiesz, że jesteś na straconej pozycji. Razem z nami możesz zawładnąć światem. Królowa Śmierciożerców…

- Nigdy! – przerwała mu, na co mężczyzna wpadł w szał. Zaczął ciskać zaklęciami na wszystkie strony. Rookwood jakby zaczął karmić się cierpieniem innych, bo z widoczną radością zaczął rzucać klątwy. Wszyscy pochłonięci byli walką. Hermiona, Ashley i dzieci zostali zepchnięci jak najdalej śmierciożerców.

            Nagle brązowowłosa poczuła lekkie szarpnięcie. Obróciła się bokiem i usłyszała głos mężczyzny:

- Uciekaj z Ash i dzieciakami. Teleportujcie się do willi „White Yorkshire Malfoy”… - rzucił. Draco Malfoy.

- Nie mogę się teleportować. – szepnęła, by nikt nie usłyszał, na co chłopak nic nie powiedział, lecz pociągnął ją w stronę kominka. – Zaczekaj. – szepnęła i pobiegła w centrum walki. Rzuciła się w wir walki. Po rzuceniu kilku zaklęć poczuła mrowienie najpierw w okolicach mostka, potem na całym ciele. Spojrzała w stronę, skąd padło zaklęcie. Ron… Pojedynkował się z jej ojcem, profesor McGonagal i Harrym. Rozejrzała się. Rookwood walczył z panią Weasley, panem Weasleyem i Billem. Z Zabinim pojedynkowali się Malfoyowie. Hugha osłaniała Fleur, Lily – Ginny, a ją jej matka.

- I co nadal upierasz się przy swoim? Legilimens. – powiedział celując w kobietę. W jego głowie pojawiły się obrazy…

Bitwa o Hogwart, pocałunek w Komnacie Tajemnic, Ślub – 31 grudnia 1998, Narodziny Hugha 26 września 1999,… Cierpienie pod wpływem Cruciatusów i … zdjęcie USG, dziecko, data 2 pażdziernika 2004.

Prychnął. Nagle poczuł uderzenie w plecy. Odwrócił się, lecz nie zobaczył napastnika. Kolejny cios. Zachwiał się i utrzymując równowagę deportował się. W jego ślady poszedł Rookwood. Harry rzucił jakieś zaklęcie ku czarnoskóremu, który zrobił unik.

- Harry spokój. On jest po naszej stronie. – powiedział pan Granger.

- Voldemort powrócił. Pilnujcie ich. Oni są ich celem. Niedługo znów zaatakują. Ukryjcie ich. – powiedział Zabini, po czym się deportował.

- Hermionka, nic ci nie jest? – spytała zatroskany pani Granger.

- On wie. Wie o nim. – powiedziała i pobiegła na górę. Gin ruszyła za przyjaciółką.

            Zapadła cisza.

- O czym ona mówiła? – spytał pan Granger patrząc na żonę.

- Bo… bo ona jest w ciąży. – powiedziała.

- Arthurze, Molly. To już zaszło za daleko. Chyba trzeba im powiedzieć. – wtrąciła się Minerwa patrząc na latorośle Weasleyów.

- Wiem. Ale jutro. – powiedział pan Weasley.

- Pójdę do niej. – powiedziała pani Granger i weszła po schodach. Widząc na jednym z pięter Gin, zatrzymała się. Ruda się dobijała się do drzwi.

- Hermiś, otwórz, proszę. – powiedziała żona Pottera.

- Nie. Daj mi spokój.

- Może ja spróbuję? – spytała pani Jean. Ruda lekko skinęła głową

- Mionka, kochanie, otwórz.

- Po co?

- Proszę, chcemy z Gin porozmawiać. – odpowiedziała im cisza, a po chwili drzwi się uchyliły. Kobiety weszły do pokoju. Brązowowłosa siedziała skulona na łóżku.

- Hermiś, spokojnie. – przytuliła ją przyjaciółka. – Wszystko będzie dobrze.

- Wcale nie. On mi nie daruje.

Usłyszały pukanie do drzwi, a po chwili wszedł rudowłosy chłopiec.

- Mamusiu, jak się cujes? – spytał.

- Dobrze, chodź tu się przytul. – powiedziała kobieta. Chłopiec podszedł do mamy i przytulił ją.

- Mamusiu, co tata chciał?

- Nic Hugh, nie musisz wiedzieć to sprawy dorosłych. – odpowiedziała za córkę pani Granger.

- Ale…

- Nie. Idź się pobaw z Lily. – powiedziała Ginny. Malec zawiedziony wyszedł. – Byłaś dzielna Mionka.
            Kobieta mimowolnie lekko się uśmiechnęła. Po krótkiej rozmowie o wszystkim i o niczym z mamą i przyjaciółką zasnęła.
______________________________________________

Następny rozdział przy pięciu komentarzach.

~~~~*~~*~~*~~~~

CZYTASZ=ZOSTAWIASZ KOMENTARZ

czwartek, 1 maja 2014

ROZDZIAŁ PIĄTY


            Minęło parę dni. Hermiona czuła się coraz lepiej. Razem z synkiem przebywała pod stałą opieką Weasleyów i Potterów. Na Norę rzuconą wiele zaklęć ochronnych, a w pobliżu byli zawsze jacyś aurorzy.

            Brązowowłosa siedziała z synkiem w salonie, czytając mu książkę. W kuchni siedzieli państwo Weasleyowie i Ginny, która wpadła w odwiedziny.

            Nikt nie poruszał przy Hermionie i Hughu tematu Rona, aby ich nie stresować.

- A więc mamusiu… Albus Percival Wulfryk Brian Dumbledore był dyrektorem Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie oraz najpotężniejszym czarodziejem swoich czasów.

Zanim został dyrektorem był nauczycielem transmutacji. Miał feniksa, którego nazwał Fawkes. Jego patronus tez miał kształt feniksa. – wyrecytował chłopiec.

- Brawo. – pochwaliła kobieta pięciolatka.

- A jaki kształt ma twój patronus? – spytał

- Moim jest wydra.

- A wujka Harry’go?

- Jeleń.

- A cioci Ginny?

- Koń.

- A dziadka Arthura?

- Łasica – odpowiedziała za nią Ginny. – Hermiona, czy ty go nie zamęczasz tą nauką?

- Na naukę nigdy nie jest za późno – odpowiedział za mamę chłopiec.

- Czyżbym słyszał Hermionę? – zażartował Harry, na co i Hermiona, i Hugho fuknęli.

- Gdyby mi ktoś kiedyś powiedział, że ktoś w mojej rodzinie w wieku pięciu lat zacznie czytać Historię Hogwart to bym go chyba odesłał do Munga – powiedział pan Weasley, uśmiechając się do wnuka.

            Po południu pani Weasley zorganizowała obiad i kolacje dla rodziny i przyjaciół. Pojawili się na niej między innymi Potterowie z córką, Hermiona z synkiem, Bill z Fleur i Gabriellą, siostrą Fleur, która spędzała u nich swoje ferie, bliźniaki ze swoimi dziewczynami oraz Minerwa McGonagal. Wszyscy siedzieli przy powiększonym stole w Norze, wspólnie rozmawiając, żartując.

Gdy zbliżała się piąta, nagle w okno zaczęła pukać mała, szara sówka. Harry otworzył jej okno, a zwierzątko wleciało do środka. Sówka od razu podleciało do Hermiony. Kobieta odwiązała z jej nóżki list. Z Ministerstwa Magii. Wszyscy przyglądali jej się. Powoli rozwinęła kartkę. Momentalnie na jej twarzy po jawił się uśmiech.

- Herm, co jest? – spytała ostrożnie Ginny.

- Rodzice – wręcz pisnęła i podała przyjaciołom kartkę.

Szanowna Pani Hermiono,

Mamy radość poinformowania Pani, że nad ranem  w dniu dzisiejszym aurorzy odnaleźli pańskich rodziców w okolicach australijskiego Brisbane. Z pomocą aurorów odzyskali pamięć i dnia dzisiejszego, za pół godziny pojawią się w Norze Państwa Weasleyów w towarzystwie dwóch czarodziejów.

Z poważaniem

Minister Magii

Kingsley Shacklebolt

            Hermiona piszczała z radości.

- Hermi, to wspaniale. – przytuliła przyjaciółkę Gin.

- Mamusiu, co sie dzieje? – spytał Rudasek

- Hugh – zaczęła biorąc synka na ręce i siadając z nim na kolanach na kanapie – Pamiętasz jak ci opowiadałam, że przed wojną wyczyściłam moim rodzicom pamięć?

- Tak.

- No więc…

- Nie zaczyna się zdania od „no” – zwrócił uwagę mamie chłopiec, na co kobieta się uśmiechnęła.

- A więc Ministerstwo odnalazło ich i przywróciło im pamięć. – powiedziała z uśmiechem.

- Twoi rodzice to moi dziadkowie?

- Tak.

- A kiedy oni będą? – spytał uśmiechnięty chłopiec

- Za chwile.

- A mozesz mi o nich troche opowiedzieć?

- Dobrze. Nazywają się Jean i Alexander Granger. Mieszkają teraz w Australii, bo tam ich wysłałam…  – nagle rozległ się charakterystyczny trzask teleportacji dobiegający z dworu.

- Ja otworzę – powiedział Harry.

            Po chwili do salonu Nory weszli Draco i Lucjusz Malfoy oraz Grangerowie.

- Mama, tata! – krzyknęła Hermiona rzucając się im na szyje niczym małe dziecko.

- Hermiona. – powiedziała pani Jean  tuląc swą córeczkę.

- Mamo, to są moi dziadkowie? – spytał malec niepewnie podchodząc to trójki.

- Tak. Mamo, tato to jest Hugho…

- Babcia? Dziadek? – spytał niepewnie, a gdy starsze małżeństwo się uśmiechnęło podbiegł do nich i jak mama uwiesił się im na szyi.

- Alexandrze – powiedział Lucjusz – nie chcę wam przerywać tej rodzinnej sielanki, ale za niecałą godzinę zjawi się tu zgraja…

- Cholera, zapomniałem – przerwał mu mężczyzna. – Jean wyjaśnij im wszystko, Draco idź po Ash. – i trzask.

- Ale o co chodzi? – spytała Hermiona patrząc na matkę.

- Chodzi o to, że tak naprawdę nazywasz się Hermiona Jean Yvonne Gryffindor – Slytherin.

- Co? ALE PRZECIEŻ…

- Jesteś potomkinią Godryka Gryffindora i Salazara Slytherina. Na dodatek w twoich żyłach płynie krew Roweny Ravenclaw i Helgi Hufflepuff. Ja i tata jesteśmy czarodziejami czystej krwi. Musieliśmy się ukrywać, bo naszym rodzinom się nie podobało to, że jesteśmy razem. Jedyną osobą, która kibicowała nam, była moja ciotka Yvonne. Była charłaczką i tak jak my została usunięta z rodu. – powiedziała kobieta, wszyscy zebrani, czyli Potterowie i Weasleyowie oraz dyrektorka Hogwatu, jak i sama zainteresowana byli zszokowani.

- Jean, dwadzieścia pięć minut. – powiedział Lucjusz.

- A kto to jest Ash? – spytał mały Hugh, przysłuchujący się babci

- Herm, Ashley to twoja siostra. Ma piętnaście lat i uczy się Szkole Czarodziejstwa i Magii w Barcelonie. Tam ją wysłaliśmy, bo ze względu na wasze bezpieczeństwo, nie mogłyście się znać. Voldemorta namawiał nas do przystąpienia do swoich szeregów, ale się nie zgodziliśmy. – wyjaśniła kobieta.

- Jean pilnuj Hermiony. Lucjusz Hugha i Ash. Nie dziwcie się w ogóle, mimo wszystko co usłyszycie. Harry pilnuj Lily. Niech nikt się nie odzywa. Jean nie tak jak ostatnio… - zaczął groźnie spoglądając na żonę.

- Obiecuję. – powiedziała.

Trzask i w pomieszczeniu pojawił się Malfoy Senior z młodą dziewczyną, podobną do Hermiony.

- ¡Mamá! ¡Papá! ¿Qué está pasando?*  – zaczęła mówić po hiszpańsku

- Tómelo con calma. Sigan con Lucius Malfoy. Mantenga su varita en la mano. Sé el trasero.**  – rozkazał po hiszpańsku pan Granger.

- A jaką szkołę ukończyliście? – spytał nagle mały Hugho.

- Hogwart. – odpowiedziała Jean.

- Ale jak to, że was nie pamiętam? – wtrąciła Minerwa McGonagal – Uczę w Hogwarcie od wielu dekad.

- Rocznik 1959. W Hogwarcie w latach 1970 – 1977. Po ukończeniu szkoły, na zakończenie roku wymazaliśmy wszystkim w szkole pamięć tak, że nikt nie wiedział o naszym istnieniu. Potem upozorowaliśmy naszą śmierć, by nas nikt nie szukał.

            Nagle rozległo się bombardowanie tarcz ochraniających Norę. Drzwi z hukiem wyleciały z zawiasów. Weasleyowie, Potterowie i inni z wyciągniętymi różdżkami… Do domu wszedli…
 
--------------------------------------------------------------------------
* ¡Mamá! ¡Papá! ¿Qué está pasando? - hiszp. Mama! Tata! Co się dzieje?
** Tómelo con calma. Sigan con Lucius Malfoy. Mantenga su varita en la mano. Sé el trasero. - hiszp. Spokojnie. Pilnuj się Lucjusza Malfoya. Miej różdżkę w pogotowiu. Bądź z tyłu.
Nie znam hiszpańskiego, więc nie wiem, czy to jest dobrze (Google Tłumacz) Za błędy przepraszam.
~~~~ ***~~~~
Co tak mało komentarzy? Trzy komentarze i opublikuje szósty rozdział. Bez trzech komentarzy weny nie będzie.